Czy jest na to jakiś dobry przepis? Robić swoje – tutaj mógłbym skończyć ten wpis, ale trochę jeszcze ponudzę i powynurzam się, bo jest 22:50 i czas na filozoficzne spacery. Być może Cię zaskoczę, ale jeśli fotografujesz już jakiś czas, to już masz swój styl w fotografii. Nie jest doskonały, wiele mu brakuje, ale ma najważniejszą cechę z wszystkich: jest Twój. I nie próbuj od niego uciekać, bo zapewniam Cię, że się nie da. Wiem co mówię, próbowałem.
Przyjdzie taki moment, że pewnie nie będziesz mógł patrzeć na swoje zdjęcia. Spotęgujesz to uczucie, jeśli będziesz oglądał dużo innych zdjęć. Pamiętam, jak godzina wpatrywałem się w projekty innych, zachwycałem po czym wracając do swoich zdjęć uznawałem, że nie są one nikomu potrzebne. Nie podobała mi się moja obróbka, moje kadry, moje ukazywanie modelek. Mój styl w fotografii był dla mnie po prostu niestrawny. Skończyło się niestety tak, że zostawiłem zdjęcia na długi czas. Za długi, bo gdybym odpowiednio pielęgnował w sobie tą pasję, to kto wie na jakim byłbym dziś poziomie. Z drugiej strony, pewnie wtedy nie powstałby ten blog, podcasty i mój Instagram… 😉
Na potrzeby tego tekstu przeglądnąłem sobie swoje archiwalne zdjęcia. Pewnie nikogo nie zszokuję jeśli napiszę, że zdjęcia z okresu 2008-2009 roku wcale się jakoś bardzo nie różnią od tych wykonanych prawie dekadę później. Tzn. nie jest tak źle, że zatrzymałem się na tym samym poziomie, ale chodzi mi o styl w fotografii, nie o aspekty techniczne!
Zobaczcie sami:
Rok 2011
Rok 2016
Nie wiem czy widzisz te same naleciałości co ja, ale ja widzę ich sporo 🙂 Wierz mi, próbowałem obrabiać swoje zdjęcia na bardzo różne sposoby, a i tak zawsze wracałem do punktu wyjścia. Na dodatek pierwsze zdjęcie nie widziało jeszcze Lightrooma, a drugie obrobione jest tylko w nim.
Jest jeszcze jedna straszna rzecz, którą robiłem dawno temu. Miałem pomysł na zdjęcia i zamiast go realizować sprawdzałem, czy ktoś już taki wykonał. Oczywiście z reguły zdarzało się tak, że ktoś już coś takiego zrobił. To nie ma żadnego znaczenia właśnie przez unikatowy styl w fotografii. Oczywiście pomijam tutaj kwestię ewidentnego plagiatu.
Bardzo podobało mi się to, co powiedział jeden z moich podcastowych gości (jeszcze nie mówię kto, bo rozmowa nie została jeszcze opublikowana).
“Nie za bardzo oglądałem innych fotografów. Szczególnie portrecistów. I robiłem to z premedytacją. Nie miałem takiego wzorca, do którego chciałbym dojść” – jaki tego efekt? Pan ma styl po prost nie do podrobienia, jest rewelacyjny. Nasz styl to naleciałość wielu, wielu lat, przeżyć, doświadczeń i obrazów, które przez te lata zobaczymy. Wg mnie wszystko ma wpływ na naszą twórczość. To nie oznacza, że musimy karmić się ciągle artystycznymi bodźcami, wręcz przeciwnie. Wpływać i inspirować nas może dosłownie wszystko to, co nas otacza.
Zachowawczość jest dobra dla tych, co chcą się zachowywać 😀 Nie bój się odejść od normy, bo zapewniam Cię, że i tak pozostanie w tym pierwiastek Twojego fotograficznego stylu. Generalnie człowiek już taki jest, że jak grzeje tyłek przed kominkiem to nie chce mu ruszyć się przejść np. 10 tys. kroków dla zdrowia, zwłaszcza jak jest zimno (tak, to też wiem z autopsji). Zbudowani więc jesteśmy tak, że dość szybko się przyzwyczajamy do wygód. Podobnie przyzwyczajamy się do swojego fotograficznego workflow i obróbki.
Efekty mogą być różne. Generalnie jestem zwolennikiem tego, by być ciągle głodny i poszukiwać. Wychodzić z tej wygody, bo tylko takie “wyskoki” kreują nasz styl w fotografii, a nas samych rozwijają. Dlatego też jestem w obróbce bardzo przeciwny presetom, gdyż to aplikowanie stylu innego fotografa i pójście na wygodę. Nie chciałbym popadać w samozachwyt, ale bardzo mi się podoba porównanie, które wymyśliłem na potrzeby wrześniowych warsztatów.
Mówiłem właśnie o presetach swoim uczestnikom i porównałem je do Fast Foodów. Kiedy jedziemy autostradą i robimy się głodni zajeżdżamy do Maca albo KFC i najadamy się. Niby nie czujemy głodu, jest ok, ale za chwilę robimy się głodni, mamy niesmak. Na dodatek w każdej z tych sieciówek jedzenie smakuje tak samo. Zupełnie inaczej, jeśli zdecydujemy ugotować się potrawę sami. Długo doprawiamy, szukamy smaków, częstujemy innych itd.
Nasz styl w fotografii to taki bigos – musi się to wszystko przegryźć, żeby zaczęło smakować idealnie 😀
comments (4)
Ola Mariacher
20 listopada 2019Szymon Kasolik
21 listopada 2019Emilia | PsychologiaFotografii.pl
22 listopada 2019Szymon Kasolik
22 listopada 2019