Titus Popławski – fotograf portretu i aktu, który wrócił do fotografii po kilkunastu latach przerwy. Jak sam twierdzi, przez ten czas dojrzał i dowiedział się, czego chce. Tworzy kadry z graficzną dokładnością, zakochany w sterylności i wąskich kadrach (których podobno chcę się oduczyć). Titus nadal nie wie, jakie zdjęcia chce robić, dlatego uważa, żę ciągła nauka i rozwój to coś w fotografii wspaniałego.
fot. Natalia Gołębiewska
Titus Poplawski m.in. o tym, że:
Z dzisiejszą fotografią jest, jak z samochodami | Nie każdy może być fotografem | Miał kilkanaście lat przerwy i dojrzewał
Insta: @tituspoplawski
Wpadnij na grupę na Facebooku: Fotograficznie Rzecz Biorąc
Pamiętaj, że podcastu możesz też słuchać na swoim smartfonie. Wrzuć w Google Play hasło podcast i wybierz najwygodniejszą aplikację dla Ciebie.
Możesz słuchać też na Youtube | iTunes | Spotify |
Odwiedź mnie na Instagramie: @szymon_mowi_pstryk
Dobry wieczór Titusie!
Titus Popławski: Dobry wieczór!
Nie wiedziałem, ze miksujesz analogową fotografię z cyfrą. Bylem przekonany, że pracujesz tylko na analogach…
Chyba już odszedłem od cyfry. Wydaje mi się, że dzisiaj mogę spokojnie o sobie powiedzieć, że jestem fotografem analogowy. Ta fotografia cyfrowa w mniejszym lub większym stopniu istniała dawniej.
Kogo ostatnio fotografowałeś?
Jeżeli chodzi o poważną sesję, to Lisia – pewnie każdy kojarzy. Wymyśliłem sobie nowy pomysł na zdjęcia. Zrobiliśmy na razie próbę techniczną do czegoś, co będę chciał rozwijać.
Co to za projekt?
Nie zajmuje się fotografią zawodowo, jest ona dla mnie przyjemnością. Nigdy nie ukrywałem, że dużo kombinuje. Z tego powodu, że nudzą mnie te same zdjęcia. Jeśli mam zrobić zdjęcie, które już zrobiłem, albo jest podobne, to nie widzę w sobie nacisku, które mnie popchnie do jego zrobienia. Trochę chyba w mojej fotografii widać, że czasem nawet przekombinuję.
A teraz sobie wymyśliłem coś, co będzie wykorzystaniem projektora w zdjęciach. To nie jest nic odkrywczego. Chcę, żeby w zdjęciach pojawiały się napisy, słowo. Lubię rozmawiać z ludźmi, w zdjęciach mi tego trochę brakuje. Lubię jak zdjęcie gada.
Chciałbym w tym odbiorcy pomóc. Realizuje też projekt, który jest mocno związany z tekstem, ale w tym nowym pomyśle próbujemy wykorzystać projektor. Te słowa nie mają być dosłowne, mają dawać do myślenia.
Ten nośnik pozwala realizować bardzo dużo innych pomysłów, nie tylko tekstowych.
Twierdzisz, że użycie projektora w fotografii to nic odkrywczego… Myślisz, że w ogóle dziś można robić odkrywczą fotografię?
Fotografia straciła swoją wyjątkowość na swojej popularności. Wszyscy dziś myślą, że są fotografami. Można nad tym ubolewać, a można się cieszyć.
Z fotografią jest dzisiaj jak z samochodami, wszystkie są do siebie podobne. Duża liczba fotografów stara się upodobnić swoje zdjęcia do tego, co jest średnią. Dziwna rzecz – dobre zdjęcia są przerabiane na zdjęcia, które wyglądają jak inne zdjęcia.
Czy można zrobić dobre, ciekawe, inne zdjęcie? Tak, bo każde dobre zdjęcie jest inne i wyjątkowe, dlatego lubimy fotografię.
Wróćmy do Twoich początków. Obecnie odstawiłeś cyfrę, a czy na początku Twojej drogi miała ona przewagę?
Jestem osobą dojrzałą, więc u mnie fotografia zaczęła się od analogu. Pierwsze zdjęcia, które robiłem dla przyjemności robienia zdjęć, to były zdjęcia cyfrowe. Dzisiaj, gdy je oglądam, widzę w nich próbę dążenia do czegoś, co nie jest niedoskonałe – czyli fotografii analogowej.
Lubię kwadrat i on u mnie istniał od zawsze.
Kiedy w Twoich zdjęciach pojawili się ludzie? Kiedy to odkryłeś?
Oni byli zawsze. Lubię ludzi i tylko oni mnie interesują w fotografii. Innych zdjęć nie robię. Odkąd wziąłem do ręki aparat na poważnie, to zawsze na moich zdjęciach byli ludzie. Zachłyśnięcie się cyfrą – fajna rzecz, ale ona tak naprawdę spowodowała, że zdjęcia w kolorze stały się bardzo dostępne. Natomiast miały one jedną cechę, którą dzisiaj łatwo określić. Były one beznadziejnie jeżeli chodzi o stronę artystyczną. Wszyscy wiemy, jak one wyglądały i to do fotografii zniechęcało. W sposób naturalny człowiek nie jest zadowolony, nie zdając sobie sprawy jaki jest powód.
Dlatego to zostawiłem i odszedłem na długie lata. Wróciłem do fotografii ok. 3 lat temu i wróciłem do analoga. Ta przerwa pozwoliła mi świadomie podejść do tematu – wiedziałem czego chcę. Wiedziałem, że chcę fotografować analogowo i wiedziałem, że trzeba się uczyć. Jeśli chcesz coś robić, to trzeba robić to dobrze albo przynajmniej mieć pojęcie jak to powinno wyglądać.
Trudno się uczyć na analogu.
Pamiętasz, kiedy dojrzałeś do fotografii aktu?
Wydaje mi się, że to jest tak naturalne… Nie widzę momentu przełomowego, jeżeli fotografuję ludzi, to czy ta osoba jest ubrana czy rozebrana, nie robi mi żadnej różnicy. Fotografia aktu jest obecnie trochę tępiona przez media społecznościowe, nie jest akceptowana, trudno ją publikować. Jest ogólnie trudną formą. Robię dużo zdjęć, których nie publikuję w social mediach, bo to się mija z celem.
Uważam, że tak samo trudniej zrobić jest akt, jak i łatwiej. Akty przyciągają odbiorców naturalnym pięknem. Ta trudność może zatem przerodzić się w popularność. Nie ma w tym nic dziwnego, że ludzie lubią je oglądać.
W Twojej fotografii przeważa klimat nostalgii, oniryzmu, delikatności… Jak kreował się Twój styl? Czy Twój charakter czy upodobania?
W naturalny sposób, jeżeli gdzieś to widać, to pewnie tak jestem skonstruowany. Natomiast w moim podejściu do samego robienia zdjęć, to nigdy nie miałem takiego zamiaru. Jeżeli rozmawiamy o sposobie na zdjęcie, to podchodzę do tego zawsze tak, żeby był wręcz graficzny. Lubię porządek w kadrze. Nawet, gdy coś jest zburzone – co uwielbiam, czyli taki wabi-sabi – to to jest fajne. Od tego zaczynam.
Jeżeli patrzę na swoje zdjęcia, to faktycznie mogę stwierdzić, że one są “szaro smutne”. Staram się to zmienić, szukam pomysłów na trochę inny styl. Szukam czegoś, co będzie moje.
Skoro masz podejście wręcz graficzne do kadru, to mam rozumieć, że jeżeli chodzi o spontaniczność to słabo, co?
Wręcz przeciwnie. Fakt jest taki, że mój mózg pracuje w ten sposób, że biorę aparat i widzę kompozycję i proporcje. Ale jeżeli mówimy o przygotowaniu się do sesji, to było bardzo niewiele sesji, do których byłem przygotowany. W większości przypadków to jest spontan, który samego mnie zaskakuje. Chociaż chciałbym się nauczyć przygotowania…
Jak wygląda u Ciebie zatem umawianie się na sesje z modelką? Przedstawiasz jakiś koncept?
Czasem mam koncept, zrealizowałem np. z Lisią projekt “10 Przykazań”. To był temat, który był trudny. Chciałem przedstawić 10 przykazań Bożych w zdjęciach. To było przygotowane, przedyskutowane.
Większość sesji przez moje ostatnie 2 lata, były zrobione na plenerach. Czasem jest jakiś pomysł. Dla mnie zdjęcia robi światło. Trzeba je wykorzystywać w sposób wyjątkowy i dla mnie światło jest pomysłem.
Często pomysł wychodzi od modelki – czasem jest to jakaś stylizacja lub jej brak.
Zauważyłem, że używasz szerokich ogniskowych i jesteś dość blisko modelki…
Lubię, tak. Mam 80, 50 i 30 – na średnim formacie to jest bardzo szeroko. Ostatnio robiłem zdjęcia tą 30, to obiektyw od nosa modelki był w odległości 8 cm.
50 praktycznie nie ściągam z aparatu. Chciałbym się oduczyć bardzo ciasnego kadru, choć to moja ulubiona forma.
Dlaczego chcesz uciekać od swojego stylu?
Nie, uważam, że powinniśmy się ciągle rozwijać, nie uciekać. Jedyne, co mogę powiedzieć o sobie, to to, że jeszcze nie wiem, jakie zdjęcia chciałbym robić. Uczenie się jest fajną rzeczą.
Światło, modelka, lokacja – grają u Ciebie dużą rolę. Jaka jest Twoja hierarchia?
Modelka, model to podmioty zdjęcia, czyli są bardzo istotne. Łatwo jest zrobić efektowne zdjęcie ładnej dziewczynie.
Światło i kompozycja – to podstawowe rzeczy. Dobry fotograf jest w stanie zrobić dobre zdjęcie w każdych warunkach. Przyjęło się, że nie robi się portretów szerokim kątem – uwielbiam je nimi robić. Przyjęło się, że fajnie jest robić zdjęcia w złotą godzinę – to zróbmy zdjęcia o 12:00. Te wszystkie elementy można przekuć na naszą korzyść, żeby zrobić zdjęcie wyjątkowe. Nie jest to nic odkrywczego oczywiście.
Lokacja schodzi na drugi plan?
Znajomi się ze mnie śmieją, że potrafię pojechać w egzotyczne miejsca, a będę szukał tam szarej ściany, bo ona najmniej burzy mi kompozycję. To wynika z tej mojej potrzeby graficznego kadru. Lubię sterylność.
Czy Twoje kadry to 1:1 wizje z Twojej głowy? Wiem, że powstają one spontanicznie… Czy potrafisz odtwarzać te wizje czy wracając do domu jesteś niezadowolony i masz świadomość, że mogłeś to zrobić lepiej?
Widzę coraz więcej. Na wszystko trzeba sobie zapracować, trzeba to uprawiać, żeby przynosiła efekty.
Widzę kadr, ale dużo się uczę także skanując. Uwielbiam to robić. Ten proces przełożenia materiału, który “gada”, to drugi etap robienia zdjęcia. Z reguły wiem, czego chcę i widzę swoje błędy. I że robię za wąsko (śmiech).
Przeczytałem gdzieś, że jesteś bardzo wymagający…
Chcę robić inaczej niż inni, więc szukam. Dlatego np. chcę, żeby modelki weszły do wody mimo nieidealnej pogody. Jestem miły i sympatyczny i przy tym zostańmy (śmiech).
Chcę, żeby było dobre zdjęcie. Jak mi się coś podoba lub nie podoba – to mówię to w prosty sposób.
Słyszałem też, że sesja u Ciebie trwa długo.
Potrafię zrobić w 15 minut, a potrafię długo męczyć. To zależy, ile jest czasu. Robienie zdjęć jest fajnym spędzaniem czasu. Było wiele książek, które nie chciałem, żeby się kończyły. Jak robię zdjęcia, to też czasem nie chcę, by się kończyły.
Jak budujesz atmosferę na sesji?
Zdjęcia niosą emocje. Nie chcę być brutalny, ale to, że zdjęcia pokazują emocje nie znaczy, że podczas ich robienia one tam faktycznie były, tak jak wyglądają na zdjęciu. Tak jak z filmami. W czasie ich kręcenia tamtych emocji, które były u widza, nie było.
Jesteśmy w stanie zrobić bardzo romantyczne zdjęcie w bardzo nieromantycznych warunkach.
Nie do końca lubię popadanie w przesadę, że to wszystko ma być takie uduchowione. Te zdjęcia tak wychodzą, niekoniecznie w sposób zamierzony. To wszystko wychodzi w praniu.
Jak dobierasz modelki do swoich projektów? Czy masz jakieś kryteria?
Nie kupujemy konia, tylko robimy zdjęcie! Lubię robić zdjęcia interesującym osobom.
Spotkałem w życiu modelki, które były TOP. Jak stanęły przed obiektywem, to okazało się, że były zwierzakami modelowymi. Tylko na zdjęciach w ogóle się nie to sprawdziło… Super pozowały, ale w samych zdjęciach nie znalazłem nic, co by mnie przyciągnęło.
Natomiast miałem sesję z dziewczyną, która była przysłowiowym “drewniakiem”. Nagle po dwóch, trzech zdaniach czego wzajemnie potrzebujemy, okazywało się, że zdjęcia były super.
Poznawać ludzi, to znaczy poznawać jak będą wychodzić na zdjęciach – to jest w fotografii fajne.
Jak pochodzisz do światła sztucznego i zastanego? Które dziś wykorzystujesz?
Światła się trzeba nauczyć, a najlepiej zrobić to w studio. Wtedy mamy świadomość, jak ono pracuje. W naturalnych warunkach nie mamy kompletnie świadomości, co to światło robi. Jeżeli ja ja kształtuję, to wiem jak ono powinno się zachowywać. W ten sposób jestem w stanie wyciągać wnioski.
Jeżeli znajdę się w miejscu, gdzie przez okno wpada wyjątkowe światło, a potem idę w inne miejsce to trudno się go nauczyć.
Niekoniecznie trzeba mieć studio. Wystarczy jeden softbox – oddalać go, zblizać. To jest najlepsza nauka.
Level wyżej to mieszanie światła naturalnego ze sztucznym.
Powiedz kilka słów o postprodukcji…
Lubię bardzo skanować i przyjemność sprawia mi szukanie koloru. Przyjęło się w fotografii analogowej nie modyfikowanie zdjęcia… Wyznaję taką religię, że nie tykam suwaków, które dotyczą koloru. Przy skanowaniu możemy wyciągnąć to, co wypracował film i fotograf. Cyfra nie pracuje – tam zdjęcia wychodzą identycznie. W analogu jeśli zmienimy minimalnie przysłonę i zmienią się warunki oświetleniowe, mamy totalnie inne zdjęcie. Film i klisza pracuje razem z fotografem.
Pozbywam się oczywiście w postprodukcji niedoskonałości skóry, jeśli negatywnie wpływają one na odbiór zdjęcia.
A jak podchodzisz do sprzętu?
Sprzęt jest bardzo istotną rzeczą. Można zrobić dobre zdjęcie każdym aparatem, ale lepszym jest je zrobić łatwiej. Jestem typem faceta, który jak się czymś zajmuje, to musi mieć wszystko najlepsze. Nie w sensie najdroższe, ale co jest najlepsze dla mnie.
Mnie zależało, żeby mieć kwadratowe kadry, to takie mam aparaty.
Czy w swojej fotograficznej drodze przeżyłeś już jakieś wypalenie?
Mam wypalenie codziennie po zrobieniu każdej rolki. W zdjęciach jest fajne to, co nas zaskakuje i powoduje, że jesteśmy z niego zadowoleni. To się zdarza raz, dwa razy w roku. 99% to te, które po prostu trzymają jakiś poziom. Po każdej sesji mam wypalenie, bo uważam, że można było zrobić lepiej.
Takiego wypalenia, żeby odstawić aparat na półkę – nie. Robię sobie przerwy, polegające na tym, że np. odpoczywam od internetów.
Z fotografią jest tak, że wszyscy nauczyciele mówią tak: “Fotografii może każdy się nauczyć”. To ja mówię szczerze i otwarcie: nie, nie każdy. Na rowerze pojedzie każdy, ale nie każdy będzie kolażem.
Masz jakąś poradę fotograficzną na koniec?
Róbmy zdjęcia w sposób ograniczony, mam na myśli formę. Co fotografujemy i jak fotografujemy. Coś, co nam pozwoli szukać czegoś innego i pracować.
To jeszcze jakieś marzenie fotograficzne…
Chciałbym zrealizować projekt o czasie. Zacząłem go, a jeszcze nie skończyłem, opornie mi idzie.
To trzymam kciuki! Dziękuję za rozmowę!
Dziękuję bardzo!