Tomek “Światłografia” Śliwiński – człowiek portret, który okazał się niesamowicie skromnym człowiekiem, fotografujący na totalnym luzie. Zaskoczony moim zaproszeniem do podcastu, musiałem go chwilę przekonywać, na szczęście mi się to udało. Od Tomka biję fajny przekaz: robić swoje i cieszyć się tym, co się robi. Autor tych bajecznych zdjęć nie oczekuje wiele od życia fotograficznego, po prostu dobrze się bawi swoją fotografią.
Tomek w sieci
Zostań Patronem Podcastu!
Dzięki Patronom:
Tom Nice
Jacek Sambafola
Jeśli bym to robił dla pieniędzy albo bo bym musiał, to pewnie by te zdjęcia tak nie wyglądały.
Cześć Tomek!
Tomek “Światłografia” Śliwiński: Cześć!
Jak tam w tych pandemicznych czasach?
Utknąłem przez nią w domu, bo nie mogę wrócić do pracy. Od trzech miesięcy więc czekam, obecnie zaczynam odżywać fotograficznie.
Jak to się u Ciebie wszystko zaczęło?
Zaczynałem od analogowych małpek, a potem na dobra zaczęło się od mojej pracy! Gdy zacząłem pracować w naftowej branży, to było 13 lat temu – miałem pierwszy dalszy wyjazd – do Indii. Chciałem sobie kupić aparat i tak poszło.
Pierwsze zdjęcia nieco odbiegają od obecnych, to było zwykłe pstrykanie, ale mnie wciągnęło.
Czemu akurat padło na piękne dziewczyny a nie krajobraz lub martwa natura?
Tak jakoś wyszło, aczkolwiek bardzo też lubię astrofotografię, która jest bardzo trudna i jeszcze jej trochę nie ogarniam.
Chciałbym fotografować krajobrazy, ale niestety nie wychodzi mi to i nie mam cierpliwości.
Najbardziej lubię dostawać wiadomości zwrotne od dziewczyn, że na moich zdjęciach są takie, jak siebie wyobrażały.
Czego szukasz w swoich zdjęciach prócz tego, żeby był to po prostu ładny obrazek?
To ogólnie ciekawe… Bardzo rzadko pracuję z modelkami, głównie z dziewczynami, które nie mają doświadczenia. Najbardziej lubię dostawać wiadomości zwrotne od dziewczyn, że na moich zdjęciach są takie, jak siebie wyobrażały. To jest najfajniejsze.
Skąd bierzesz te piękne dziewczyny?
Z Instagrama. Na początku jest trudno, kiedy nasze portfolio jest jeszcze słabe, więc na zaczynałem od koleżanek. Potem było łatwiej. Możliwości Instagrama odkryłem podczas wyjazdów, gdzie szukałem lokalnych modelek. Tam bardzo łatwo się je wyszukuje po lokalizacji.
Jak kierować dziewczynami, które nie mają doświadczenia przed aparatem?
Zawsze się staram o luźną atmosferę. Podkreślam to, że spotykamy się dla przyjemności i stres jest niepotrzebny. Co wyjdzie to wyjdzie, stracimy tylko ew. czas. Zdarzyła mi się tylko jedna taka sesja i to 7 lat temu.
Gdy robi się ze mną zdjęcia to jest bez spięcia
Dajesz wolną rękę na sesji?
Bardziej poprawiam niż kieruję. Ogólne wskazówki oczywiście daję. Jeśli mam konkretną wizję na ujęcie to staram się tak pokierować, żeby to zrealizować. Moja fotografia natomiast nie jest precyzyjna. Nie spędzam pół godziny na jednym kadrze.
Masz jeszcze obsesję bokehową?
Wiedziałem, że o to zapytasz! (śmiech). Kiedyś tak faktycznie było – tło było ważniejsze niż pierwszy plan. Czasem mnie jeszcze poniesie, ale coraz mniej.
Minimalistą sprzętowym nie jestem, ale jestem już na pewno spełniony w tej kwestii.
W Twoim portfolio na Facebooku zauważyłem parę dwóch uroczych rudzielców – podobno to Twój pierwszy duet. Czy planujesz coś w innym kierunku niż fotografie kobiet?
To zdjęcie powstało podczas nadmorskich spotkań fotograficznych, które są organizowane przez mojego kolegę. Tam jedna z dziewczyn – ta, która jest na zdjęciu – zaproponowała, że może przyprowadzić kolegę, który jest wg niej fotogeniczny. I tak wyszło to przypadkiem.
Problem z duetami przy moim trybie fotografii jest taki, że głębia ostrości jest bardzo płytka. To dość trudne, żeby się wstrzelić w dwie ostre osoby.
Podkreślam to, że spotykamy się dla przyjemności i stres jest niepotrzebny
Nazwałem sobie Twoje zdjęcia: portretami, które patrzą. Jest w nich coś więcej… Jak wydobywać takie spojrzenia?
Chyba to dość luźne podejście… Nie zastanawiałem się na tym – zaskoczyłeś mnie (śmiech). Gdy robi się ze mną zdjęcia to jest bez spięcia. Niektóre z tych spojrzeń pewnie są lekko ustawiane.
Wyczuwam wyjątkowy luz w Twoich zdjęciach. Czy Ty stawiasz sobie jakieś cele? Wystawy, albumy?
Nie. W ogóle o tym nie myślę. Raz zdarzyło mi się wziąć udział w jakimś konkursie, ale nie ma o czym wspominać. Robię to dla przyjemności. Jeśli bym to robił dla pieniędzy albo bo bym musiał, to pewnie by te zdjęcia tak nie wyglądały.
Gdy robisz coś zawodowo, to do czegoś Cię to zobowiązuje. Oczywiście teraz wykonując sesję też czuję się zobowiązany, ale to inny rodzaj.
Czy w takim przypadku nie ma zagrożenia, że się wypalisz? Miałeś już takie załamania?
Miałem momenty, że stwierdzałem, że to bez sensu. Miałem etap, że mi nie wychodziło i to bardzo mnie zniechęcało. Może przyjdzie taki moment, że nie będzie mi się chciało, ale myślę, że nieprędko.
Mówiliśmy o doświadczonych modelkach i o “świeżakach”. Które wolisz?
Mało doświadczone, bo “świeżaki” są dosyć trudne. Doświadczone modelki mnie stresują – świadomość tego, że taka dziewczyna sporo już pracowała i dużo widziała. Gdzie ja tutaj?
Najważniejsza w zdjęciach jest dla mnie nić porozumienia, a to najbardziej w sumie zależy od osoby.
Mam głupie pytanie: jak wygląda fotografowanie takich pięknych dziewczyn, a zazdrość w związku? Być może sporo Panów się boryka z takim problemem…
Nie jest do dla mnie wcale trudne. Moja żona poznała mnie w momencie, gdy już robiłem zdjęcia. Wiedziała czym się zajmuje. Jest to też kwestia zaufania.
Fotografia sprawia pewien problem, ale nie jest to związane z zazdrością, a bardziej chodzi o czas, bo spędzam go z kimś innym.
Mam pytanie od Patrona podcastu: co myślisz o i czy stosujesz technikę retuszu dodge&burn frequency? Wiesz o czym mówię? (śmiech).
Dodge&Burn stosuję, ale nie w dużym zakresie. Staram się ograniczyć retusz, tak, żeby nie robić plastiku.
Myślisz, że ta Twoja otwartość, która posiadasz to klucz do dobrej współpracy?
Myślę, że tak. Staram się otwarcie rozmawiać z modelkami. To na pewno pomaga.
Powiedz kilka słów o postprodukcji…
Używam PS-a głównie do korekty skóry. Robię sporo bliższych portretów więc… Pobawię się też kolorami i tyle. Staram się nie spędzać za dużo czasu w obróbce. Jestem dość wymagający dla siebie.
Masz jakieś zabawne lub mniej zabawne przygody?
Pracowałem w Egipcie przez półtora roku i gdy leciałem tam po raz pierwszy, to napakowałem sprzętu ile potrzebowałem. Został on niestety aresztowany na lotnisku. Musiałem go zdać, zostawili mi tylko obiektyw i aparat. Zestresowało mnie to, na szczęście go ostatecznie oddali, gdy wracałem do domu.
Na ulicach w Egipcie zawsze były akcje z policjantami – zawsze był jakieś obiekcje. Nie polecam Egiptu na sesję (śmiech).
Każdy ma swoją drogę i powinien się jej trzymać.
Co byś polecił na początek dla kogoś, kto chce zacząć przygodę z bokehem?
Poleciłbym to od czego sam zacząłem, czyli Heliosa 85 1.5 – on jest robiony teraz też pod Nikona. To fajny obiektyw, kloc jak nie wiem co. Mydli na dalszych odległościach, ale do portretu jest bardzo fajny. To kopia Biotara.
Masz jakieś marzenie fotograficzne?
Nie mam konkretnych marzeń.
A jakąś poradę?
Takie porady są niewiele warte. Każdy ma swoją drogę i powinien się jej trzymać. Nie ma porad uniwersalnych, można od innych czerpać ale nie w pełni.
Dzięki za rozmowę!
Dzięki bardzo!
Zdjęcia wykorzystane za zgodą autora.
Jeśli kochasz BOKEH to musisz posłuchać tego odcinka: King of Bokeh