Kuba Dąbrowski – to dokument w pierwszej osobie. Fotografuje najsłynniejsze tygodnie mody w Europie, pracuje dla dużych marek, takich jak Reebok, House czy Reserved. Przed jego obiektywem stają twarze znane z mediów, a przy tym wszystkim Kuba uznaje, że zawsze robi to samo – w pozytywnym sensie tego słowa.
Kuba Dąbrowski w sieci:
Zostań Patronem Podcastu!
Dzięki Patronom:
Tom Nice
Jacek Sambafola
Kuba Dąbrowski: Fotografia jest narzędziem do opowiadania o czymś innym
Cześć Kuba!
Kuba Dąbrowski: Cześć!
Powiedziałeś kiedyś, że robisz portret w pierwszej osobie. To aktualne?
Myślę, że jest aktualne i mam nadzieję, że nadal będzie.
Najczęściej podobno fotografujesz małym analogiem, którego masz zawsze w kieszeni…
Jeśli wysyłasz swoim rodzicom zdjęcie tego, co dziś jadłeś, to to też jest fotografia
W tym roku będę miał 40 lat i fotografuję od dość dawna. W moim życiu fotograficznym wydarzyły się różne technologiczne rewolucje. Kiedy zaczynałem miałem dużego Nikona do fotografowania zawodowego, a w kieszeni Yashike albo Mju do dokumentowania rzeczywistości dookoła.
W okolicach 2014 roku doszedłem do wniosku, że zdjęcia zrobione takim aparatem, zaczynają być atrakcyjne przez sam fakt, że zostały zrobione takim właśnie aparatem. Kiedy zaczynałem nim fotografować na początku roku 2000, to musiałem tłumaczyć swoim profesorom czy edytorom dlaczego tak robię. Dzisiaj wybieram małą cyfrę lub telefon.
Nie jesteś zatem przeciwnikiem postępu technologicznego?
Jest i pewne rzeczy ułatwia, a pewne utrudnia. Ciężko teraz o fotografii mówić jako o gatunku. Każdy może być fotografem, ale nie wiadomo co to znaczy nim być. Przed gigantycznym rozwojem fotografii cyfrowej fotografa wyróżniało to, że umie robić zdjęcia. Teraz fotografów zrobiło się tyle, że potrzeba jakiegoś dodefiniowania. Fotografia jest wizualnym językiem i gdy myślisz o języku polskim lub angielskim, to są różne aplikacje tego języka. W tym samym języku jest napisana poezja, konstytucja, wezwanie do ZUS-u – to wszystko to te same litery, ta sama składnia, ale automatycznie dzielisz w to w głowie na różne kategorie. Oddzielasz poezję od literatury faktu, czy pismo prawne od tweetu. Jeśli wysyłasz swoim rodzicom zdjęcie tego, co dziś jadłeś, to to też jest fotografia. Jest też fotografia, która jest dokumentem lub wypowiedzią artystyczną. Myślę, że fotografii jest dużo, ale to nic nie znaczy – trzeba ją dodefiniować i patrzeć zdroworozsądkowo.
Pytanie dlaczego to robię jest o wiele ważniejszym pytaniem, niż kiedy zaczynałem
A gdybyś dziś miał zacząć fotografować?
Wzdycham… Nawet teraz nie jest ją łatwo kontynuować. Nie jest łatwo z pełną świadomością, ile na świecie powstaje obrazów, dorzucać do tego oceanu obrazów swoje własne krople. Pytanie dlaczego to robię jest o wiele ważniejszym pytaniem, niż kiedy zaczynałem.
Myślę, że gdybym teraz zaczynał twórczą drogę, to nie wiem czy fotografia byłaby moim pierwszym wyborem. Gdy się popatrzy na jej historię, to co kilkanaście lat następuje przedefiniowanie tego, czym ona jest i kim jest jest fotograf zawodowy.
W Twoim portfolio sporo znanych osobistości… Jak wygląda praca z takimi ludźmi?
Na tym polu świat też się mocno zmienił. Zacząłem pracować w Przekroju w 2000 roku. Wtedy dostawałeś do kogoś nr telefonu, umawiałeś się z nim – najczęściej bez udziału managera – i jechałeś na spotkanie. Wtedy ludzie zapraszali Cię do domu lub do pracowni. Później pojawiło się coraz więcej kontroli i managerów. Pojawił się też nowy rodzaj miejsc i nawet, jeśli fotografujesz naukowca z uniwersytetu, to prawdopodobnie spotkasz się z nim w kawiarni, a nie w pracowni. Nie jest on wtedy w swojej przestrzeni, więc nie możesz go np. poprosić, żeby robił swoje, a Ty go przy tym podglądasz.
Troszkę ten stres w sobie wyłączyłem. Większość fotografów, którzy fotografują szybko, powie Ci, że idąc na taką sesję masz nadzieję na zrobienie czegoś nowego, ale z drugiej strony każdy z nas w rękawie ma 5 trików na to, żeby zdjęcie zawsze Ci wyszło.
Nawet jeśli nic się dzieje, to chowasz się za fotografią.
4 razy w roku główne tygodnie mody w Europie. Opowiedz o stylu pracy na tych wydarzeniach…
Mam takie szczęście, że na Fashion Weekach jestem zatrudniony do tego, żebym robił to po swojemu. Zacząłem je robić w ten sposób, że w 2010 przeprowadziłem się do Mediolanu. Pierwsze zlecenie dostałem od Vogue i Prady w małym projekcie. Te zdjęcia były wystawiane w sklepach Prady, na otwarciu której udzieliłem wywiadu magazynowi Women’s Wear Daily. Dziennikarka była świetnie przygotowana. Rozmawialiśmy o tym, jak fotografia dokumentalna może spotykać się z fotografią mody, jak języki estetyki się przenikają.
Dwa dni po tej rozmowie okazało się, że mój poprzednik rezygnuję ze stanowiska i chcą sprawdzić mnie w fotografowaniu backstagy z Fashion Weeków. I tak zacząłem pracować. To już prawie 10 lat.
Trzymam się fotografii, ale w ramach tej fotografii się przebranżawiam.
Czy Ty interesujesz się modą?
Od zawsze interesowałem się estetyką. Musiałem się na tym troszeczkę poznać, więc można powiedzieć, że zawodowo interesuje się modą.
Jesteś też socjologiem. Na ile Ci to pomaga w fotografowaniu?
Socjologia mówi mi na co patrzeć, co zauważać, pozwala mi analizować rzeczywistość. A moje fotograficzne narzędzia mówią mi jak na nią patrzeć i jak przełożyć na wizualny język.
Czy kiedy współpracujesz z takimi markami jak Reebok, Reserved czy House masz wolną rękę?
Nie. Jednak w większości sytuacji jestem zatrudniony do tego, co umiem robić. Z reguły wymaga się ode mnie czegoś, co już zrobiłem lub wariacji na ten temat. Są kampanie, w których wszystko jest pod kontrolą i na spotkaniach przed sesją, zanim ją zrobisz to już wiesz, jak będzie wyglądał Twój kadr. Jesteś wykonawcą zrobionego przez kogoś rysunku, ilustracji, storyboardu.
U mnie to tak jednak nie działa. Moja praca jest bardziej otwarta na improwizację. Polega ona na znalezieniu jakiejś energii w modelu czy modelce czy zauważeniu ciekawego światła na miejscu. Staram się robić te zdjęcia trochę odważniej, dynamiczniej.
Apropo tej odwagi… Zrobiłeś zdjęcie Maffashion na tle starego lumpeksu. Nie wiem czyj to pomysł ale czy trudno było do niego ją przekonać?
Mój pomysł na tą serię to był polski roadtrip. Młodzież podróżująca przez Stany z wiatrem we włosach, słońcem na twarzy… Punktem wyjścia było zrobić to w wersji polskiej. Chodząc po Otwocku znaleźliśmy ten lumpeks. To nie było zaplanowane.
Powiedz coś o zdjęciach dla marki Prosto. Dość stereotypowo pokazałeś tam młodzież pewnej subkultury… Jaka jest geneza tej sesji?
To jest kolaboracja Prosto i PFS. To portal o piłce nożnej, celebrujący kibicowską kulturę. Prosto wypuściło w tej współpracy koszulki i ten pomysł był ich. Casting zrobili oni, chłopaki są prawdziwymi kibicami.
Podobało mi się w tym projekcie to, że otwarcie pokazaliśmy, że fotografujemy w Polsce, bez udawania.
Jeśli pojedziesz do Anglii lub Stanów i postawisz kogoś na tle zrujnowanego, starego supermarketu, to to jest fajne zdjęcie. Jeśli zabierzesz kogoś do londyńskiego, całodobowego, oświetlonego ledem, prowadzonego przez Pakistańczyka sklepu, i postawisz tam jakiegoś rapera, to to będzie fajne zdjęcie. Ta fajność bierze się z tego, że te lokacje były już w sesjach mody, w filmach Jarmuscha.
Jeśli postawisz kogoś pod sklepem Żabka albo Biedronka, to nie maja one w sobie tej atrakcyjności, ale to nie dlatego, że są mniej atrakcyjne tylko jedno jest już mocno obfotografowane, a drugie nie do końca.
Gdybym Maffashon sfotografował na w tych miejscach, to byłoby wszystko w porządku i nie myślałbyś, że to odważne zdjęcie. Nie czytam tego jako odważność, ale jako logiczność.
Twoja fotografia spotyka się czasem z niezrozumieniem?
Moja fotografia często powstaje w wyniku działania, improwizacji i nie wszyscy są w stanie ją wyobrazić, zanim powstanie. Nie wszyscy są w stanie dopuścić myślenie o braku 100% kontroli. Trzeba mieć fotograficzną wyobraźnię.
Masz chyba wysokie tempo i duża presję w swojej pracy. Jak się nie wypalić?
Moje fotograficzne wychowanie miało miejsce w tygodniku Przekrój i ta praca nauczyła mnie odporności na wiele rzeczy, improwizowania i żeby się nie stresować, jak nie ma po co. Pewne rzeczy nie są zależne od Ciebie i to co możesz zrobić, to postarać się najlepiej jak możesz w danej sytuacji i tyle.
Sfotografowanie kampanii dla House nie jest bardziej stresujące niż fotografowanie demonstracji lub obrad w sejmie.
Trzymam się fotografii, ale w ramach tej fotografii się przebranżawiam. Jestem fotografem i pewnie nim zostanę, ale metody zarabiania i branżowość się zmienia.
Masz jakieś marzenie fotograficzne?
Nie. Jestem zadowolony, chciałbym, żeby to trwało, rozwijało się i nie było gorzej.
To na koniec porada fotograficzna…
Nie interesować się fotografią w fotografii. Tzn, że fotografia poprzez to, że jest jej dziś tak dużo wszędzie, sama w sobie nic nie znaczy. Fotografia jest narzędziem do opowiadania o czymś innym. Trzeba się zastanowić do czego nam służy, czy do opowieści o psychologii, czy o czasach, czy o modzie. Oprócz samej fotograficzności, języka fotografii i technologii, rozwijać zainteresowania w drugą stronę. To, jakim czuję się fotografem wynika z tego, że jestem też socjologiem. To, co stanowi różnice między fotografami to nie jest wizualny talent, tylko talent do nazywania i zauważania czegoś. Fotografia jest tylko nakładką na skomplikowany system, w tej skomplikowanej branży.
Dzięki za rozmowę!
Dziękuję serdecznie.
Zdjęcia wykorzystane za zgodą autora