Joanna “Szerelmes” Sobesto – modelka, ale także i fotograf choć w dzisiejszej rozmowie poruszamy ten pierwszy temat. Z podcastu już wiemy jak to jest od strony aparatu, więc posłuchajmy jak jest po drugiej stronie. Asia była bohaterką wielu zdjęć wykonanych przez gości podcastu. Bardzo delikatna, zwiewna i szalenie inteligentna. Posiada twarz, która przyciąga, intryguje i wciąga w świat przedstawiony na zdjęciu.
fot. Kenny Ip_m
Joanna “Szerelmes” Sobesto w sieci:
Facebook: Przedszept
Instagram: @przedszept
Wpadnij na grupę na Facebooku: Fotograficznie Rzecz Biorąc
Zostań Patronem Podcastu!
Dzięki Patronom:
Tom Nice
Jacek Sambafola
Szerelmes: Najgorsze są sesje, na których fotograf jest osobą zupełnie bierną.
Cześć Asia!
Joanna Sobesto: Cześć, bardzo mi miło!
Cóż oznacza Twój tajemniczy pseudonim – Szerelmes?
To węgierskie słowo. Historia jest prozaiczna – zaczęłam pozować mając 15 lat. To był czas, gdy robiłam remont w swoim pokoju i w IKEI swego czasu były takie wielkie szklane blaty. Bardzo mi się one podobały i był jeden wzór, gdzie napisane było “Kocham Cię” w bardzo wielu językach. Tam właśnie zobaczyłam napis Szerelmes i podobało mi się brzmienie tego słowa. I tak zostało.
Poczułam, że dobrze się odnajduję w czymś, co równocześnie okazuje się wartościowe dla drugiej strony.
fot. Maura Ładosz
Modeling to Twój zawód?
Nigdy tego tak nie traktowałam. Miałam epizod agencyjny, ale nie przypadł mi do gustu. Głównie pozuję do portretów, czasem na warsztatach. Nie mam age ncyjnych wymiarów, traktuję to jako pasję i hobby. Aczkolwiek bardzo jestem wdzięczna tej przygodzie, bo przyniosła mi wiele dobrego.
Zaczęłaś w wieku 15 lat, a jak to się w ogóle stało?
To był zupełny przypadek. Miałam koleżankę w gimnazjum, która zaczęła robić zdjęcia i kilka takich zdjęć mi zrobiła. Założyłam sobie konto na Maxmodels i tam zaczęłam nawiązywać kontakty z różnymi fotografami.
W dość krótkim czasie zdobyłam możliwości, żeby pokazać portfolio i miałam też dużo szczęścia, bo w większości trafiałam na inspirujących i ciekawych fotografów.
Czy jakaś sesja była dla Ciebie przełomowa?
Tak, to było kilka miesięcy po tym, jak zaczęłam. Tańczyłam wtedy flamenco i pojechałam na warsztaty do Wrocławia z moją mamą. Nie przyznałam się jej, że umówiłam się na zdjęcia więc nasza droga pociągiem minęła na przekonywaniu mamy, która ostatecznie się zgodziła za co jestem jej ogromnie wdzięczna. W taki sposób poznałam Ilonę Celinę Rorzkowską – która wtedy zaczynała fotografować. To było spotkanie dla nas obu dosyć przełomowe i ważne. Pierwszy raz ktoś dał mi wolność i poczułam, że pracuję z osobą, z którą się doskonale rozumiem.
Poczułam wtedy, że dobrze się odnajduję w czymś, co równocześnie okazuje się wartościowe dla drugiej strony. Po tych zdjęciach też widać, że wiedziałam co robić.
Ktoś, kto nie ma doświadczenia w pozowaniu, może nie mieć świadomości w ogóle co jest anatomicznie wykonalne, albo co jest rozsądne.
fot. Bartosz Sikorski
Patrząc po Twoim profilu to często bywasz na onirycznych i nostalgicznych. Czy to Twój wybór?
Projekty dwójki lub większej ilości osób są zawsze współtworzone. Myślę, że to się nie dzieje świadomie, nie narzucam nikomu w jaki sposób ma mnie sfotografować. Daję dużą wolność i jestem otwarta na nowe pomysły. Nie boję się, że źle wyjdę lub zburzę swój obraz. Mając takie portfolio zaczęły zgłaszać się do mnie osoby, które wiedziały czego się można po mnie spodziewać.
A jaki masz wpływ na sesję?
To zależy od rodzaju projektu. Podobno moją dużą wartością jest to, że pozuję samodzielnie. Nie trzeba mnie ustawiać mam dużą świadomość ciała i jakieś pojęcie o fotografii. Wszystko zależy od tego, z jakiego powodu się spotkamy – jeśli są to warsztaty to nie ingeruję. Łatwo się ze mną dogadać.
Mam takie sesje, które przez pryzmat czasu wydały mi się nierozsądne. Miałam sesję, w której dopełnieniem stylizacji był naszyjnik – duża kostka lodu z zamrożonym kwiatem. Ten wielki kawał lodu leżał na mojej klatce piersiowej, co skończyło się zapaleniem tchawicy i to dość poważnym. To było mało rozsądne – na to trzeba uważać. Ktoś, kto nie ma doświadczenia w pozowaniu, może nie mieć świadomości w ogóle co jest anatomicznie wykonalne, albo co jest rozsądne.
Mam też inną, bardziej mrożącą krew w żyłach historię. Pozdrawiam Asię Gałuszkę. Robiłyśmy zdjęcia w Krakowie na Kazimierzu, w klimatycznej kamienicy. Usiadłyśmy na schodach, żeby się przygotować. Wybiegł Pan i zaczął na nas krzyczeć. Zignorowałyśmy go, a potem pan wyleciał znowu, tym razem z kubłem zimnej wody, który wylądował na mnie. Zaczęłyśmy uciekać – na dole była zagraniczna wycieczka, która myślała, że jesteśmy inscenizacją, ponieważ ten pan wybiegł za nami z pistoletem. Pytają mnie często, czy ten pistolet był prawdziwy. Nie wiem!
Nie lubię, gdy pozuję i nie dostaję żadnej informacji zwrotnej i żadnej próby stworzenia czegoś razem.
fot. Paweł Brzeziński
Wesoła historia… Z podcastu dobrze wiemy, że czego fotografowie wymagają od modelki. Odwróćmy teraz to pytanie…
Wymaga – to chyba nie jest dobre słowo. Na pewno ja oczekuję szacunku do mojego czasu. Najgorsze są sesje, na których fotograf jest osobą zupełnie bierną. Nie lubię, gdy pozuję i nie dostaję żadnej informacji zwrotnej i żadnej próby stworzenia czegoś razem.
Oczekuję od fotografa traktowania poważnie i traktowanie jak osoby na równych prawach. Jeśli zgadzam się na wykorzystanie mojego wizerunku, to nie oznacza, że można mnie traktować przedmiotowo. To brzmi jak jakiś banał, ale to bardzo często jest nadal problem.
Ciężko jest też wtedy, gdy mam poczucie, że zrobiliśmy bardzo dużo, a fotograf nadal szuka nowych pomysłów.
Wolisz dostawać instrukcję na sesji czy mieć wolną rękę?
Raczej wolę mieć wolną rękę.
Bardzo często jest tak, że fotografowie boją się pisać do modelek. Zwłaszcza ci początkujący. Jak wg Ciebie powinien wyglądać takie pierwszy kontakt?
Warto pamiętać o tym, że doświadczone modelki będą chciały jakieś wynagrodzenie za sesję. Zwłaszcza, gdy fotograf jest początkujący i sesja może się nie udać. Same zdjęcia nie zawsze są produktem, który możemy sobie przehandlować.
Dobrze, żeby pierwsza wiadomość to nie było jedno słowo albo zdanie. To się często zdarza. Przemyślany kontakt jest ważny.
Ja np. od jakiegoś czasu pracuję za książki. To brzmi zabawnie, ale mam listę tytułów, których potrzebuję. Jeśli ktoś do mnie pisze o zdjęcia to umawiam się na jakiś tytuł. Nie robię tego dlatego, że nie jestem w stanie sobie kupić tych książek, tylko jest to dla mnie też wstępny test z kim mam do czynienia. Zdarzyło mi się, że ktoś mnie wyśmiał. Czasem ktoś myślał, że żartuję i nie dostałam książek.
To z reguły wyzwala jakąś reakcję i ta reakcja coś mi też mówi o tej osobie.
Mam dużo ładnych zdjęć i to jest wielka siła modelki z dużym doświadczeniem – nie potrzebuję ich więcej.
Autoportret
Czy podobasz się sobie na wszystkich zdjęciach?
Nie patrzę na to w ten sposób. Mam dużo ładnych zdjęć i to jest wielka siła modelki z dużym doświadczeniem – nie potrzebuję ich więcej, dlatego można ze mną zrobić ciekawsze rzeczy.
Czy jest coś co pozwala Ci wejść w klimat na sesji?
Osobowość fotografa i jego energia. Czasem lubię pozować przy muzyce. Bardzo lubię napić się herbaty i porozmawiać. Sporo podróżuję, więc lubię sesję w innych miastach. Fajnie, gdy ktoś mi pokaże coś interesującego w danym mieście.
Czy efekty sesji potrafią Cię jeszcze zaskoczyć?
Najbardziej zaskakuje mnie to, jeśli wracam do starszych zdjęć i odkrywam jakieś, o którym w ogóle nie pamiętałam. To jest ciekawe jak to się zmienia w czasie. Łatwo się zachwycam.
Jak powinien wyglądać wzorowy kontakt z modelką po sesji?
Niestety zdarzały się sytuacje, gdy nie otrzymywałam zdjęć po sesji. Potem ten fotograf chce się umówić drugi raz i okazuje się, że zdjęcia z tej pierwszej sesji mu się nie podobają i ich nie wysyła.
Nie lubię też, gdy fotograf najpierw publikuje zdjęcia w internecie a dopiero potem wysyła je modelce.
Fot. Aleksander Karkoszka
Czy masz jakieś marzenie fotograficzne?
Chciałabym, żeby fotografia dalej mi towarzyszyła. Może w końcu z Wiktorem Franko uda mi się spotkać! (śmiech). Chętnie bym też zapozowała znowu dla Róży Sampolińskiej.
To na koniec porada fotograficzna…
Warto się skupić na spotkaniu i byciu otwartym. Ta otwartość to rzecz, którą radzę modelkom i fotografom. To z niej zazwyczaj wychodzą najlepsze rzeczy.
Dzięki Asia za rozmowę!
Dziękuję pięknie.
fot. Ilona Celina Rorzkowska-Witowska
Posłuchaj też tego odcinka: Asia Gałuszka – fotografia w teatrze