Angelika Bykowska – młoda i bardzo obiecująca fotografka portretu i aktu. Jej styl idzie w mrocznym kierunku, chętnie wplata w swoją fotografię elementy natury, która, jak sama Angelika mówi, najbardziej ją inspiruje.
Możesz słuchać też na Youtube, iTunesie oraz Spotify.
Odwiedź mnie na Instagramie: @szymon_mowi_pstryk
Kogo chcesz usłyszeć w kolejnym odcinku? Napisz!
Poniżej transkrypcja naszej rozmowy:
Lubię w swoim podcaście rozmawiać z takimi bardzo młodymi fotografami, ponieważ wtedy dobrze wiem, że fotograficzny rynek w Polsce ma się bardzo dobrze i, że przez kilka następnych lat będzie co oglądać. Moim gościem jest dziś Angelika Bykowska, cześć!
Cześć Szymon.
Co ostatnio fotografowałaś?
Sesję, którą ostatnio dodałam na swojego Facebooka. Taka prosta, uliczna fashion.
Z tym bardzo specyficznym modelem – długie, blond włosy. Od razu zatem zapytam czy to była sesja na zlecenie czy Twój autorski projekt?
Nie, to była spontaniczna sesja.
Strasznie mało można o Tobie w internecie wyczytać… Przejrzałem wszystkie linki od Ciebie i zupełnie, zupełnie nic. Zazwyczaj można poczytać biografię, krótkie opisy „O mnie”, gdzie mogę sobie podoczepiać pytania, a tu bardzo tajemniczo. Jedyne co można wyczytać, to zaproszenie na sesję. Z czego to wynika?
Generalnie nie narzekam na współpracę, także to dopiero powoli się rozwija wszystko.
Aha, czyli masz w najbliższej przyszłości w planie napisać coś więcej?
Myślę, że tak. Jak kiedyś zrobię jakąś własną wystawę to może wtedy.
I może własną stronę www?
Tak, też. Do tego się zbieram (śmiech).
Głównie zajmujesz się portretem i aktem. Nie znam długości Twojego stażu w fotografii, ale dlaczego akurat te dwie formy?
Generalnie zaczynałam chyba jak każdy – od kwiatków i tego, co nas otacza. Później przerodziło się to w zwykłe portrety. Gdy przeprowadziłam się już potem do Szczecina, to kontakty się zwiększyły tak samo jak dostęp do modelek. Spodobało mi się to.
Ile to już lat?
Tak na serio to 4, 5 lat.
Czyli dość szybko się ukierunkowałaś. Czy pamiętasz ile to trwało?
Od razu jak już zaczęłam rozumieć jak działa aparat.
Być może się mylę, najwyżej mnie sprostujesz, ale w Twoich zdjęciach dominuje raczej mroczny klimat. Powiedz proszę z czego to wynika?
Zgadzam się. Chyba wynika to z mojego wnętrza (śmiech). Spodobał mi się taki klimat choć wciąż eksperymentuję, szukam, można jeszcze trafić też na moje zdjęcia, które nie są tylko mroczne.
Cytując Cię: uwielbiasz sesję połączone z naturą. Skąd tyle tych motywów kwiatowych, lasów tudzież wody w Twoich zdjęciach? Skąd to zafascynowanie naturą?
Świat, który mnie otacza mnie ciekawi, więc jest to łączenie jednego z drugim. Sama natura wzbudziła we mnie chęć fotografowania, więc może to przez to.
Idę sobie na spacer lub jestem na plenerach fotograficznych i gdy znajduję w lesie z modelką np. grzybki to od razu wykorzystujemy je w kadrze, jak widać na moich zdjęciach. Gdy ostatnio fotografowałam na Podlaskim Plenerze i był motyw z kwiatami na twarzy to chciałam go koniecznie uzupełnić i zaczęłam szukać. W krzakach znalazłam ślimaka, potem wzięłam jeszcze dwa mniejsze i one uzupełniły jakby cały kadr.
Czy pamiętasz może kiedy poczułaś, że chcesz coś więcej, że nie wystarczą Ci zwykłe portrety?
Na pewno gdy poszłam już na studia i gdy stwierdziłam, że one nie są tym, co chcę robić, że zdjęcia są tym, co mnie pociąga.
Ktoś w recenzji na Twoim fanpagu napisał, że „wprowadzasz go w świat, którego on do końca nie zna”. Jestem ciekaw zatem cóż to za świat i czy Ty już wiesz, w którą stronę zmierzasz, i w który wciągasz niewinnych, biednych ludzi?
(śmiech) Niewinnych? Sami chcą!
Myślę, że nadal weryfikuję w którym kierunku to pójdzie. Na pewno jeszcze nie raz się to zmieni, ale zapewne jakaś część z tego co jest teraz w tym pozostanie.
Uważasz się już za fotograficznie ukierunkowaną osobę?
Myślę, że tak. Nie zmieniłabym kierunku w coś zupełnie innego. Próbuję innych rzeczy, ale jednak portret i sesję modowe, np. fashion zaczyna mi się teraz podobać, ale i tak łączę go z elementami natury. To jest ciągłe szukanie.
Wspominałaś, że czasem też fotografujesz śluby. Jak się z tym czujesz?
To dopiero początek, ale na pewno wolę stronę plenerowa niż reportażową, bo dużo pewniej się w tym czuję, ale zobaczymy jak wyjdzie.
Planujesz iść dalej w tą stronę? Wiesz, że to jest trochę tak, że jak już się w to wkręcisz mocno, to możesz mieć ciężej z czasem na swoje indywidualne projekty?
To się okaże, nie wiem jak będzie. Na ten moment chcę spróbować, żeby nie odrzucać tego totalnie. Gdyby była opcja utrzymywania się z samej fotografii portretowej to korzystałabym, ale jeśli nie ma takiej możliwości to próbuję też czegoś innego.
Na pewno ze ślubów jest łatwiej się utrzymać.
Tak, ale teraz pracuję jako fotograf produktowy od dwóch miesięcy. Może za jakiś czas, gdy poczuję się pewniej może pójdę na swoją działalność.
Apropo zarobków i źródła dochodów: nie wiem czy to była akurat płatna publikacja czy nie, ale masz za sobą publikacje w „Elegant magazine”. Jak podchodzisz do współpracy z gazetami, jak Ci się pracuje?
To moje pierwsze takie publikacje. Spróbowałam, jest ich coraz więcej. Nie są one płatne.
Jak dochodzi do takiej współpracy?
Na stronie internetowej są podane magazyny, tam natomiast są zgłoszenia i wymogi. Wysyłam prace, opisuję wszystkich, którzy brali udział w danej sesji. Później tylko czekać, czy im się spodoba i jeśli tak będzie, to pojawia się informacja o dacie ukazania publikacji.
Przyszłościowo widzisz się w takiej współpracy z gazetami?
To byłoby ciekawe. Na razie zaczynają mi się podobać takie klimaty fashion, trochę nietypowe, ale lubię tez proste prace. Może rzadziej je u mnie widać (śmiech).
W przypadku zdjęć fashion zazwyczaj wiąże się to ze współpracą z teamem – styliści, wizażyści itd. Jesteś za? Wolisz pracować w teamie czy solo?
I tak i tak. Większość moich prac, nawet wcześniejszych, była bardziej stylizowana. Gdzieś zawsze element makijażu, sukni… Kiedy zaczynałam i przyjechałam do Szczecina nawiązałam współpracę z moja przyjaciółką Eweliną, która zawsze użyczała mi swojej szafy, z którą nie mieści się nawet w pokoju. Znajdowałyśmy zawsze bajkowe i magiczne stylizacje.
Gdy pracujesz z teamem, od początku do końca jest Twój pomysł czy oni dodają też do tego swój pierwiastek?
Zależy gdzie i jak jest wykonywana sesja. Dużo moich zdjęć jest wykonywana na plenerach fotograficznych, gdzie mam pomysł, ale akceptuję też pomysły osób, które będą brały w tym udział. Jeśli modelka ma jakąś swoją wizję, to w jaki sposób będzie się czuła i jakie pokaże emocje, to robimy kompromis. Szukamy wyjścia z tego wszystkiego. Powstaje zlepek myśli, gdzie każdy coś od siebie dodaje.
Wspomniałaś o plenerach fotograficznych i rzeczywiście – sporo Twoich fotografii jest wykonane właśnie na nich. Zapewne polecasz to wydarzenie… Powiem szczerze: nie mam pojęcia jak taki plener wygląda, możesz powiedzieć w jaki sposób się tam tworzy i czy faktycznie polecasz branie udziału?
Tak, zdecydowanie. W tym roku ograniczyłam branie w nich udziału, ale gdy nie wytrzymałam to już potem wzięłam udział w trzech w samym wrześniu (śmiech). Każdy z nich zajął mi weekend. To są świetne wydarzenia. Gdy czasem w ciągu roku nie mam czasu na robienie zdjęć, to tam jest zbiór wielu ciekawych ludzi i wtedy z nimi tworzę.
Przybliż jeszcze proszę system, w jaki sposób się wykonuje tam sesje?
Organizatorzy zapraszają ludzi i każdy, kto ma swój pomysł na sesję umawia się z modelką – tak samo ze stylistami/wizażystami. Zależy też czy plener jest bardziej aktowy czy stylizowany. Na Podlaskim Plenerze np. są sesję stylizowane, gdzie są fryzjerzy, styliści, wizażyści. Także pełny zestaw.
Umawiamy się na dane godziny, zwłaszcza gdy jest więcej ludzi, tak, żeby poszło to sprawniej. I działamy całe dnie.
Na początku rozmowy mówiłem Ci o tym, ze będę chciał z Tobą porozmawiać o jednym zdjęciu z Twojego portfolio… Ono zostało wykonane na takim właśnie plenerze. Przyznam Ci, że jest to zdjęcie, które spowodowało, że do Ciebie napisałem. Męski portret pana pod wodą…
Złota rybka (śmiech) To dosyć znany Pan z modelingu – Dawid Hemke. Makijaż był przygotowany, stylizacja wybrana pod kolor. Znalazłam strumyczek, takie bajorko bardziej, niezbyt głębokie. Dawid się położył i działaliśmy. Bez żadnych dodatkowych lamp, ja i mój stary, stary aparat. Jeszcze ktoś, kto przysłonił troszkę słońce blendą – bardzo prosto.
Takie dobre zdjęcie starym aparatem? Niemożliwe…!
Tak, właśnie się śmialiśmy czasem ze mnie na plenerach, że nie wolno mi dawać lepszego aparatu, bo będę za dobre zdjęcia robić. Tak naprawdę dzięki temu, że miałam gorszy sprzęt bardzo dużo się nauczyłam, bo przez kilka pierwszych lat miałam tylko jeden obiektyw. I to była 35 mm, wprawdzie na cropie, więc troszkę ciaśniej.
Nawet tym zdjęciem udowadniasz tezę, którą ja szerzę wszem i wobec – sprzęt nie ma takiego znaczenia. Przy okazji to jakie jest Twoje podejście do sprzętu?
Na początku korzystałam z tego, co miałam. Stwierdziłam, że dopóki nie nauczę się go porządnie, to nie będę kupować niczego innego. Jak już poczułam, że jednak nie domaga i mnie ogranicza, to zmieniłam na Sony A7 – pełną klatkę, więc poczułam dużą różnicę. Zauroczył mnie ten sprzęt.
Bardzo dobrze mi się pracuje, jest lekko. Różnica jakości i pracy – jest dużo wygodniej. Jak próbowałam dotknąć mój stary aparat, to jest dużo trudniej na nim (śmiech)
To tak działa! Magia nowości… Co powiesz o braku opisów w Twoich zdjęciach? To zamierzone działanie?
Nie lubię dawać tytułów zdjęciom… Może to się kiedyś zmieni. Lubię zostawiać otwartą furtkę do interpretacji. Tak naprawdę każde zdjęcie można odebrać na różne sposoby, a ja dając tytuł troszkę sugeruję…
Na etapie tworzenia zdjęcia to pełna improwizacja czy już wiesz co chcesz zrobić?
Są sesje spontaniczne, z których nie wiem co wyjdzie, a nie raz są zaplanowane – mniej więcej zarys. W trakcie pracy z modelem/modelka wychodzi jakie on emocje pokaże, jak będzie grać. Nieraz wyjdzie więcej, nieraz mniej… czasem pójdzie w innym, jeszcze lepszym kierunku.
A jeżeli jest ten pomysł na zdjęcia, to czy masz już w głowie konkretną osobę, którą zaprosisz do współpracy?
Jeśli mam pomysł to zazwyczaj szukam twarzy, która mi pasuje. Nie biorę pierwszej lepszej osoby. Nawet jak jestem na plenerach, to rozglądam się po modelkach, sprawdzając, która mi się wbije w temat.
Skąd bierzesz swoje modelki, bo to wcale nie jest takie proste…
Dziewczyny mają łatwiej (śmiech). Same do mnie piszą tak naprawdę… Na zasadach FTP robię coraz mniej, jedynie na plenerach. Chyba, że są to twarze, które mnie fascynują.
Czyli proponujesz zakładanie konta na maxmodels pod postacią fotografki, a nie fotografa? (śmiech)
Na pewno będzie łatwiej (śmiech).
Samo fotografowanie na sesjach to już improwizacja czyli plan od a do z?
Improwizacja, wczuwam się. Robiłam kiedyś zdjęcia w rzeczce, która miała szybki nurt – para, leżąca w wodzie. Żeby ich uchwycić w ten sposób, to z boku nie byłoby efektowne, chciałam koniecznie od góry. Znalazłam pochylone drzewo, na które się wspięłam, kilka prób i udało się uzyskać kadr. Gorsze natomiast było zejście z tego drzewa (śmiech). Wpadłam więc do wody jak panda.
(śmiech) Jak to aparat przeżył?
Bardzo dobrze, bo został zabrany, zanim wpadłam (śmiech).
Jak współpracujesz z modelami? Przedstawiasz im wizję sesji czy zostawiasz to w ich rękach?
Wstępną przedstawiam. Później już płyniemy. Zależy tez na jakim poziomie zaawansowania jest osoba, która pozuje i jak się czuje przed aparatem.
A jak pracujesz ze swoimi modelami w trudnych warunkach? Mam tu na myśli choćby te zdjęcia w wodzie…
O dziwo nie miałam sytuacji, żeby ktoś narzekał (śmiech). Ostatnią sesję, którą robiłam w wodzie, która była zimna, ale hm… nie wiem czy mogę powiedzieć, ale modelka była rozgrzewana cytrynówką. (śmiech)
Jest to jakiś sposób.
Bardzo zachęcający. Zawsze ostrzegam wcześniej, żeby osoba się zastanowiła czy na pewno chce.
Zawsze powtarzają, że zdjęcia wymagają poświęcenia więc…
Jakie jest Twoje podejście do obróbki? Ile siedzisz nad jednym zdjęciem w programie, bo są różne podejścia?
Bardzo różnie. Raczej w ciągu kilku godzin…
A selekcja? Robisz dużo czy mało zdjęć?
Staram się jak najmniej. Wybieram niedużo zdjęć – tak od 3 do 10.
W momencie gdy wrzucasz zdjęcie do Photoshopa Twoje palce automatycznie idą do działu saturyzacji i ściągają suwak w dół? (śmiech) Sprecyzuję to pytanie, bo na razie głupio sobie żartuję. Czy to jest Twoja autorska obróbka czy może preset czy choćbyś się starała obrobić zdjęcie inaczej to i tak obrobisz go w swoim stylu?
Nie używam presetów. Próbowałam na różne sposoby, ale gdzieś podświadomie ciągle idzie w ten lekki mrok (śmiech). Na pewno jest gdzieś w tym już powtarzalność w obróbce. Dzięki temu prace są charakterystyczne, widać, że są one moje.
Co jest dla Ciebie najważniejsze w fotografowaniu?
Emocje. To trochę wyrażanie samego siebie. Hm.. teraz nastąpiło dogłębne myślenie o sobie, jak u psychologa! (śmiech) Aż mój pies zesztywniał i patrzy w dal… Takich pytań się obawiałam.
Czyli Twoja fotografia to odzwierciedlenie Twojego charakteru?
Może być. Ukryta mroczna dusza. Żartuję! Ale na pewno wyrażamy siebie poprzez zdjęcia, bo to sposób na pokazanie wizji. Nie kopiuję jej, biorę ją z głowy i z tego, co widzę wokół.
Fotografia zawsze będzie wypływać od nas i choćbyśmy nie wiem jak próbowali swój styl zmienić, to i tak będzie w nich nasz charakter.
Ja też czasami, gdy próbowałam obrabiać w innym stylu, to i tak szło w moim kierunku.
Absurdalnym jest uciekanie od swojego stylu…
O to chyba chodzi, żeby szukać siebie…
Tak, dlatego w fotografii najpiękniejsze jest to, że ktokolwiek weźmie do ręki te same narzędzia, to każdy zrobi to zdjęcie inaczej. Co myślisz o dzisiejszej fotografii?
Jest dużo trudniej. Mamy bardzo dużo sprzętu, gdzie każdy może fotografować. Fotografia bardzo ewoluuje, tak mi się wydaje.
Jest bardzo fajnie na rynku fotograficznym, dużo obserwuje, ale bardziej skupiam się na pracach niż nazwiskach autorów. Łapie obrazy i to one skupiają moją uwagę. Fotografia fajnie się rozwija, jest ciekawie. Ludzie nie boją się eksperymentów i będzie tylko lepiej z czasem.
Miałem zapytać na początku, ale mi umknęło… Nie jesteś bardzo starą osobą (śmiech), wydaje mi się, że dość szybko wzięłaś się za fotografię aktu, a nie jest to łatwa dziedzina. Jak to się stało, że za ten akt się zabrałaś i robisz to całkiem nieźle?
To przypadkowo, gdy robiłam portrety i trafiła się modelka z pełnym zakresem, to czemu by nie skorzystać… A gdy jeżdżę na plenery typowo aktowe, to korzystam jeszcze bardziej. W mojej fotografii aktu, ten akt nie jest taki bezpośredni, mocno sensualny. Łączę je z naturą, to ciało jest zakryte, a gdy jest całkowicie nagie nie wyraża ono kobiecą sensualność, a emocje w oczach i współgranie z naturą. Kiedyś usłyszałam od modelki, że ona lubi u mnie pozować, bo nie czuje się u mnie tak wulgarnie.
Co i kto Cię inspiruje?
Natura, świat wokół. Ludzie też, bo nie bez powodu za sobą się oglądamy, przegląda się zdjęcia.
A jacyś fotografowie?
Oglądam, ale zdjęcia, nie autorów. Bardzo mi się podobają prace fotografów z Rosji. Byłam trochę zamknięta od tego świata, na początku wolałam skupiać się na swojej fotografii, a dopiero później szukać gdzieś w internecie innych zdjęć i inspiracji, ale bardzo mało. Próbowałam sama myśleć i wymyślać, niż ściągać. Najgorsze, gdy coś wymyśliłam, a potem w internecie znalazłam, że ktoś już coś takiego zrobił.
To jest bardzo destrukcyjne, oglądać innych fotografów za dużo. Czasem niepotrzebnie możemy zobaczyć, że ktoś już zrealizował nasz pomysł i może nas to zdemotywować.
Tak, a moglibyśmy to zrobić dużo lepiej.
Jakieś fotograficzne marzenie Angeliki Bykowskiej?
Na pewno kiedyś swoja wystawa. Żeby ciągle fotografować i się rozwijać.
Gdzie się widzisz za 5 lat?
Dobrze, że ograniczyłeś do 5 lat (śmiech). Na pewno jako fotografa, który będzie pięknie dalej tworzył i jeszcze, żeby się z tego utrzymywać.
Dziękuję zatem Ci za przyjęcie zaproszenia i życzę Ci, żebyś za 5 lat dalej miała w ręku aparat i czekam na zaproszenie na wystawę.
Dzięki, mam nadzieję, że do zobaczenia!