Nigdy nie byłem dobry w szukaniu miejscówek na zdjęcia. Zazwyczaj kończyło się to wracaniem ciągle do dwóch, trzech ulubionych. Dzisiaj z perspektywy czasu nie widzę w tym nic złego, pod warunkiem, że umiemy pokazać miejsce za każdym razem inaczej.
Jeśli macie swoją ulubioną miejscówki na zdjęcia, to pamiętajcie, że jej oblicze mogą odmienić takie rzeczy jak:
– pogoda,
– pora dnia (światło) i pora roku,
– inna ogniskowa obiektywu.
Musicie się także nauczyć patrzeć w “trybie wizjerowym”. Co to znaczy? Czasem w miejscu pozornie brzydkim, nieciekawym można znaleźć urywek do wykadrowania. Pamiętajcie, że Wasz odbiorca nie widzi tego, co jest poza wizjerem aparatu, zobaczy tylko to, co chcecie mu pokazać. Jak się nauczyć znajdywać takie miejsca? Przede wszystkim musicie ćwiczyć różne ogniskowe, ale nie wszystkie na raz! Jeśli jesteście kiepscy w kadrowaniu np. 50 mm to chodźcie na fotograficznie spacery tylko z nim. Uczcie swoje oko, ono potrzebuje treningu.
Eksploruj. Gdy macie umówioną sesję to nie radzę iść na żywioł… Dobrze jest zrobić research. Jeśli macie upatrzoną miejscówkę, to lepiej pojedźcie tam na dzień przed sesją, żeby zobaczyć czy przypadkiem coś się nie zmieniło i miejsce, np. nie przestało być dostępne. Spróbujcie też użyć kilku różnych obiektywów na miejscu, zobaczcie który sprawdzi się najlepiej. Sprawdźcie jak zachowuje się światło w danym miejscu i o której porze dnia będzie najlepiej wykonać sesję. Wypatrujcie miejsc szczególnych, które można ująć w kadrze, a to co wokół już niekoniecznie.
Oczywiście, czasem warto też się po prostu zgubić i tym sposobem odkryć miejscówki na zdjęcia. Ja akurat mam problem z zapamiętywaniem ich, więc bardzo często sobie notuję, gdzie widziałem coś fajnego, ale ja już jestem stary… 😉
Z racji tego, że fotografuję mnóstwo sesji ślubnych w plenerach, muszę mieć głowę pełną pomysłów. Na szczęście często ratuje mnie w tym mój współpracownik Michał 😀 Nie myślcie jednak, że zawsze szukamy nowego miejsca, bardzo często wracamy do swoich ulubionych miejsc, pokazujemy je w inny sposób lub po prostu o innej porze roku czy dnia.
Podstawa to zamysł: czasem do zdjęcia może wystarczyć zwykła biała ściana. Taka, jaką mam teraz za sobą, gdy piszę ten post. Wystarczy pokombinować ze światłem, i nagle ściana się odmienia…
Bardzo często tą samą ścianę wykorzystuję właśnie do zdjęć na Instagrama.
Świetne miejscówki mają to do siebie, że zna ich wielu ludzi, którzy lubią je odwiedzać. Mnie osobiście peszy i sprawia dyskomfort fotografowanie w miejscach publicznych (co zdarza się bardzo często, ale i tak nie mogę przywyknąć). A czy Was też? To już jest kwestia indywidualna. Kwestia również tego, jaki projekt realizujecie. Czasem dodatkowi gapie mogą dodać mu smaczku. Aha i niekoniecznie trzeba jechać setki kilometrów od swojego domu, żeby takie miejscówki na zdjęcia znaleźć. Ja mam swoje ulubione, które zamykają się w obrębie 10 km. Większość moich zdjęć na Instagramie zrobiona jest właśnie tam. Rozejrzyj się zatem wokół siebie, zamiast po mapie 🙂
– niekoniecznie szukaj miejscówek na zdjęcia daleko od siebie,
– przyglądaj się jednemu miejscu o różnych porach dnia,
– nie szukaj miejscówki dobrej całościowo, a punktowo,
– kadruj, kadruj, kadruj,
– ulubione miejscówki sprawdzaj co kilka miesięcy, wszystko wokół się zmienia,
– ucz się różnych ogniskowych.
***
Odwiedź mnie na Instagramie: @szymon_mowi_pstryk
Napisz do mnie, jeśli chcesz, żebym to ja o czymś napisał 🙂
comments (1)
Sesja zdjęciowa zrobiona smartfonem | Czy tak się da? | BLOG
5 czerwca 2020