Kiedy byłem w Twoim wieku… – hehe, nie no dobra, bez takich wycieczek w odległą przeszłość! 😉 Po prostu kiedyś wydawało mi się, że to nie jest możliwe. Sprecyzuję, że chodzi oczywiście o łączenie pasji, która jest jednocześnie Twoim zawodem. Łatwo wcale nie jest, zwłaszcza, że jeśli jesteś w czymś dobry, to klientów zacznie Ci przybywać, przez co czasem można tonąć w pracy. A to z reguły pasja jest kołem ratunkowym w takich sytuacjach…
Damian Drewniak fajnie powiedział w podcaście, że nigdy nie chce uznać się za zawodowego fotografa, a zawsze chce być amatorem. Pięknie powiedziane! Bycie amatorem kojarzy mi się z byciem ciekawym, kimś kto do czegoś dąży i ciągle chce się uczyć.
Tak naprawdę przepis na to, żeby połączyć pracę z pasją jest prosty – musisz zadbać o świeżość. Dlatego uważam, że robienie prywatnych projektów jest szalenie ważne. Wiele razy wspominałem o tym, że my fotografowie zapominamy po co robimy zdjęcia. Przecież sięgnęliśmy po aparat z ciekawości i chęci tworzenia! Ten powód powinien być z nami zawsze, nawet gdy już staniemy się super zawodowcami.
O, jakie to jest ważne! Fotografujesz śluby? Masz mnóstwo okazji do tego, żeby zrobić zdjęcia dla siebie. To jest czysta reporterka, a nierzadko jest i szansa na zrobienie świetnego portretu. Staram się o tym pamiętać na każdym zleceniu. Oczywiście, żaden ze mnie ideał i często o tym zapominam. Mam natomiast w portfolio wiele, którymi mogę się pochwalić. Pamiętaj oczywiście przy tym, żeby wykonać też zdjęcia dla klienta! 😀
Zaufaj mi, że nasi klienci to też nie w ciemię bici ludzie i mogą docenić tą “inność” w ich reportażu. Wiele razy moje Pary zachwycały się bardziej tymi zdjęciami, które robiłem czysto dla siebie, a nie tymi “dla nich”. Nie bój się zatem i bądź zawsze ciekawy.
No ja wiem, pieniądze są potrzebne, ale to nie jest blog Michała Szafrańskiego 😀 Nie wszystko w życiu trzeba dla nich robić. Wierz mi, że zrobienie kilku projektów/zdjęć dla siebie czy więcej fotograficznego działania non profit może zbawiennie wpłynąć na Twoją prace. Przykład?
Ja! Założenie tej strony, prowadzenie mojego Instagrama oraz prowadzenie podcastów to najlepsze co wymyśliłem przez całe 30 lat! Nic mnie tak nie obudziło do fotografowania jak projekt Fotograficznie Rzecz Biorąc. Czy mam z tego jakieś pieniądze? Ależ skąd, dokładam do tego, ale to najlepsza inwestycja jaką mogę poczynić. Inwestycja w mój osobisty rozwój (ueh, brzmi znów “kołczowsko”). Rozmowy z takimi genialnymi fotografami to dla mnie prywatne warsztaty. Pisanie do Was na blogu to mój osobisty rachunek sumienia. Prowadzenie Instagrama to z kolei fantastyczna forma kontaktu z Wami.
Moja praca fotografa ślubnego nauczyła mnie kontaktu z ludźmi i pracy improwizowanej. Duuuużo łatwiej jest mi dziś zrobić dobry portret i pokierować modelkę. Nie boję się już pustki w głowie, którą kiedyś często miałem na sesjach. Portretowanie z kolei uczy mnie jeszcze lepszego patrzenia na modelkę/modela. Jak widzisz więc, moja praca idealnie uzupełnia się z pasją 🙂
Przez to, że dużo fotografujesz w zawodzie możesz się niestety szybko znieczulić. Będę pił znów do siebie sprzed lat, bo to najlepszy – najgorszy przykład jaki znam 😉 Wiesz, jak próbowałem się ratować? Szukając ogromu inspiracji, bodźcując się nie wiadomo jak. Tak naprawdę to zbędne… Jeśli jesteś fotografem, to dookoła nas dzieje się tak wiele, że wystarczy mieć otwartą głowę. To brzmi banalnie, co? Pozwolę sobie znowu wrócić do Damiana, który powiedział, że kiedyś zainspirował go trener personalny na siłowni, który był po prostu malowniczo ubrany.
Mnie gdzieś oczami pokazał się fajny teledysk i już wiedziałem, jaką sesję chcę zrobić następną. Warto się rozglądać, nie zapominać o swojej kreatywności, dbać o nią. Zapewniam Cię, że dbając o swoją pasję, dbasz o swój zawód i unikniesz wypalenia zawodowego. Trzymam za Ciebie kciuki 🙂
A jeśli czujesz, że się wypalasz, to zapraszam Cię na warsztaty do mnie – 12 września w Krakowie. Pozbędziemy się tej niemocy twórczej razem 🙂
Zapisy: KLIK.