Cechy fotografa ślubnego – z niektórymi możesz się urodzić – masz wtedy “fory” w przebiegach. Niektóre można nabyć, wiem to po sobie. Możecie sobie zadać pytanie, po co pisać o cechach fotografa, przecież najważniejszy jest sprzęt w torbie i umiejętności. Ojojoj, nie bardzo! Fotograf ślubny pracuje wśród ludzi, tworzy reportaż z dnia ślubu, wchodzi zatem do domów – fotografuje codzienność rodziny. Nie da się tego sfotografować dobrze i naturalnie, jeśli nie wejdziemy w dialog. Nie stworzymy atmosfery zaufania i poczucia bezpieczeństwa. Niestety w reportażu ślubnym nie mamy na to zbyt wiele czasu, ale da się stworzyć tego namiastkę. Przejrzyjmy sobie zatem cechy, które przydadzą nam się w tej pracy.
Na ślubie bardzo często ludzie chcą nam, fotografom, pomóc. Regularnie dostaję porady w wyżej napisanym stylu. Nie wolno za to ludzi winić, należy natomiast tłumaczyć. To my jesteśmy profesjonalistami i fuczenie na ludzi bądź ich ignorowanie spowoduje, że mogą oni pomyśleć o nas w kategorii: amator lub po prostu buc ;D Jeśli natomiast przetłumaczymy im naszą rację, bo przecież znamy się na swoim fachu, spojrzą na nas zupełnie inaczej (czyt. z takim fascynująco przeciągniętym “Ahaaaaaaa”). Poza tym jest duża szansa, że wtedy przestaną nam już doradzać i ingerować w naszą pracę.
Czasami podczas naszej pracy wymarzymy sobie dany kadr. Niestety, jako że wszystko dzieje się szybko i dużo, możemy mieć problemy z uchwyceniem tego co chcemy, a przecież jesteśmy reportażystami – nie będziemy więc ingerować! I tu przyda nam się cierpliwość. Przykład? Fotografowałem przygotowania Pani Młodej, a dokładniej jej malowanie. Odbywało się ono w pokoju jej syna, fana piłki nożnej. Jako, że dzieciak akurat grał z wujkiem za oknem wymyśliłem sobie fajny kadr. Chciałem uchwycić plakat jego ulubionego zespołu, w którym odbijała się malowana Pani Młoda, a przy tym złapać jego za oknem podczas gry w piłkę. Oj, naczekałem się…
Ok, tą cechę będzie dość ciężko nabyć. Poczucie humoru albo się ma, albo nie. Chwała Bozi, że mi sypnęła dość obficie. Tylko ostrożnie z tymi żartami, najpierw warto poznać z kim mamy do czynienia i czy na pewno możemy sobie pozwolić na pełny zakres sucharowatości 😉 Fotograf z poczuciem humoru to skarb! Rozluźni atmosferę, a ta jest często napięta. Sprawi, że ludzie po prostu go polubią. Pokaże, że jest przede wszystkim fajnym gościem/gościówą, a nie tylko kimś na robocie. Jako, że przykładów w mojej pracy multum, oto kolejny z nich. Przyjeżdżam na przygotowania do Pani Młodej. Przedstawia mnie swojej rodzinie i przychodzi kolej na mamę.
– PM: To jest moja mama.
– Mama PM: Po co mówisz, że Twoja mama? Przecież widać, że stara baba.
– Ja: Mama? Myślałem, że siostra!
No i uśmiech, rumieniec i pełny luz stworzony w sekundę. Później już Pani Mama traktowała mnie do końca wesela jak członka rodziny 🙂
Jakżesz sfotografować ludzi w naturalny sposób, nie wchodząc z nimi w dialog i relację? Pewnej pięknej lipcowej soboty czekałem na Parę Młodą przed kościołem. Poszli podpisywać dokumenty, a wtedy towarzyszy im z reguły Michał, ja natomiast chodzę i szukam okazji do sfotografowania ciekawostek wśród gromadzących się gości. Zaczepiła mnie pewna młoda dama – zaledwie 90 letnia. Opowiedziała mi o tym, że tańczyła w balecie kilkanaście lat. Mąż miał zakład wulkanizacyjny, niestety zmarł. Nauczyła się więc tego fachu, żeby zakład nie upadł. Potem wspomniała, że niedawno umarł jej brat, ale ciągle mu przypomina, że jeszcze do niego się nie wybiera, bo ma dużo rzeczy do zrobienia. Z jej oczu czuć było młodość i świadomość. Potem zobaczyłem jeszcze, jak Pani potrafi wysoko podnieść w tańcu nogę i zrozumiałem, że z tym baletem to nie ściemniała i że wiek, to tylko stan umysłu. Czy gdybym nie pogadał sobie z tą Panią, nie wysłuchał jej, mógłbym zrobić taki portret? Uważam, że nie.
Być może ta cecha powinna być na pierwszym miejscu, aczkolwiek w hierarchię się nie bawmy. W byciu fotografem trzeba być zorganizowanym od początku do końca. Przygotowując się na ślub, następnie podczas pracy na nim. Prócz tego, że organizujemy siebie, musimy troszkę umieć zarządzać ludźmi. To w przypadku zdjęć grupowych (co? prawdziwy fotograf artysta nie robi zdjęć grupowych!). 140 ludzi w kadrze – trzeba umieć do nich krzyknąć, rozbawić ich, patrzeć czy ktoś tam się nie chowa itd. Podobnie z mniejszymi grupkami. Kiedy widzimy, że komuś np. rozpiął się guzik lub krzywo ma muchę – warto mu o tym wspomnieć.
Takie momenty tez czasem przychodzą. Możemy to rozwiązać otwartością bądź poczuciem humoru. Przykład, co? Proszę starszą panią do zdjęcia grupowego
– Ojej, ja to się fotografowałam jak była piękna i młoda, 30 lat temu!
– Dalej Pani jest piękna i w ogóle nie widać po Pani, że tyle minęło!
Pani już jest troszkę kupiona. Trzeba sobie przy niej przykucnąć, przekonać ją, że takie zdjęcie to piękna pamiątka dla wnuków i już pójdzie z górki.
Są natomiast momenty, w których trzeba aparat odłożyć. Fotografowałem kiedyś błogosławieństwo Pana Młodego, był przy tym tylko on, ja i jego mama. Było wzruszająco, przyłożyłem aparat do oka, ale Pani Mama popatrzyła na mnie w taki sposób, że wiedziałem, żeby tego nie robić. Nie chodziło, ze miała mi za złe, to było spojrzenie proszące, widać, że nie było jej łatwo. W takich momentach – nie żartujmy, nie obracajmy kota ogonem. Nie jesteśmy w tym dniu najważniejsi.
Bycie człowiekiem w ogóle przydaje się w całym życiu, serio! Z naszym Parami podpisujemy oczywiście umowy i wszystko jest legal. Jednak wielokrotnie powtarzamy, że jesteśmy przede wszystkim ludźmi i rozumiemy, że życie bywa nieprzewidywalne. Ktoś się ma prawo spóźnić z przelewem, nie trzymamy się też kurczowo ilości zdjęć, które Pary dostają. Nie mamy problemu z dołożeniem od siebie więcej kart w albumie czy więcej odbitek. Trzeba ludzi lubić – w tej pracy nie pociągniesz bez tej cechy długo. Mamy przed sobą 6 sezon, a mi się chcę w tym siedzieć coraz bardziej!
Stale zatem szlifuję najlepsze cechy fotografa ślubnego!
Zapisałeś się już newslettera?
A na Instagramie śledzisz?